Pierre Rene, MASCARA LUXURIOUS
Moim ulubionym tuszem od lat był i jest dobrze znany i lubiany Max Factor Masterpiece Max . Odkąd mam możliwość używania tuszy Miyo i Pierre Rene, a tak jest już od półtora roku mogę rzec, że zrezygnowałam z ponownego kupna tuszy MF i od tego momentu używam non stop mascar M & PR. Mojego ulubieńca zastąpił między innymi obecnie używany i bardzo lubiany tusz LUXURIOUS.
Od producenta:
Extra długie rzęsy - ośmielaj wyrazistym spojrzeniem! Ekskluzywny, super pogrubiający tusz do rzęs z kultową szczoteczką, bogaty w składniki pielęgnujące i wzmacniające rzęsy.
Czytałam wiele opinii na jego temat, pojawiały się pozytywne jak i negatywne, większości przypadkach te drugie. Moja opinia będzie należeć do tych pierwszych, czyli pozytywnych, bo czemu mam pisać źle o produkcie, który towarzyszy mi dzień w dzień na moich rzęsach i czuję się w nim bardzo dobrze a do tego jest niedrogi? ;-)
Moja opinia:
Tusz ma dosyć ładne opakowanie w kolorze złotym. Niby nic takiego ale oko cieszy. Litery na opakowaniu nie wycierają się, ale chciałam zaznaczyć że tuszu w torebce nie noszę. Maluję oko rano i odstawiam na bok. Zdarza mi się go zabierać na różne wyjazdy, ale nie zauważyłam jakiegokolwiek uszkodzenia opakowania.
Początkowo, jak tusz był świeży, nowy był lekko mokry, ale bez szaleństw. Trzeba było trochę uważać podczas malowania, z biegiem czasu szybko powrócił do idealnej konsystencji tuszu i tak jest do dziś co mi bardzo odpowiada, bo wiem że nie zrobię sobie kleksów albo pandy na oczach ^^ Tuszu używam od co najmniej pół roku, nie zsechł się, jest wciąż świeży i nie zauważyłam by powstały w nim grudki.
Szczoteczka maskary należy do tych tradycyjnych, czyli jest z włosia. Lubię sylikonowe ale ta mi w zupełności nie przeszkadza. Ważne, że szczoteczką dobrze manewruje się a tusz dobrze nakłada, aplikuje. Demakijaż tej maskary przebiega bez problemowo.
PLUSY:
+ rozdziela rzęsy
+ pogrubia
+ nie skleja
+ nie robi kleksów
+ nie rozmazuje
+ szybko wysycha na rzęsach
+ opakowanie
+ niedrogi
MINUSY
- dostępność, cholernie ciężki do zdobycia, bynajmniej w moim mieście Łódź ;-)
Lubię go jak i moje trzy inne tusze tej firmy ^^
Jaki jest Twój ideał tuszowy?
a wiesz, że i ja go lubię, początki były ciężkie, ale teraz uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńja jestem zdania, że te najtańsze tusze są najlepsze :D
OdpowiedzUsuńps.przynajmniej, a nie bynajmniej :)
Miałam go i niedawno o nim pisałam. Nie kupię go nigdy więcej.. Wolę moje maleństwo od Lovely, o którym już niedługo napiszę ;D
OdpowiedzUsuńOstatnio się skusiłam na tusz Pierre i jestem z niego bardzo zadowolona. Nie mogłam się zdecydować między tym złotym, a Lash Creator i w końcu wybrałam ten drugi. A dostępność...aaaa...to jakieś szaleństwo :D
OdpowiedzUsuńJa poszukuję swojego ideału :) Może się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty tej firmy - na swoją cenę są wprost rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńszkoda że nie pokazałaś efektu przed i po. Ale sam opis mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńJak skończę swój niezbyt trafny zakup tuszu od Chanel (recenzowałam go na swoim blogu) to wypróbuję MF :)
OdpowiedzUsuńmogłabyś podać jego cenę?
A tego nie znam :) muszę przetestować :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie pokazałaś fotek :(
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś z "blogosfery" mieszkający nieopodal mnie :P
OdpowiedzUsuńJak tylko wykończę wszystkie moje tusze, które obecnie mam (nie wiem kiedy to nastąpi, bo jest ich sporo), to na pewno się w niego zaopatrzę ;)